Zdjęcie rodzinne. Spacery w Sopocie ulicą Czyżewskiego

Data: 18/12/2022

Zdjęcie rodzinne. Spacery w Sopocie ulicą Czyżewskiego

Zapowiadałam, że nie będę pisać już tylko o tańcu. Tekst o tym, dlaczego zatrzymałam się w Sopocie, choć byłam na premierze w Gdańsku. 

Sopot 1959 rok. Plaża. W jednym ze słynnych sopockich koszy do zdjęcia pozują moi dziadkowie, Sonia Anajan i Benek Hirszowicz razem z córkami: młodszą Danusią, zwaną w rodzinie mopsem, bo podobno często marszczyła wtedy czoło i starszą Wandką, moją mamą. Fotografię kilka dni temu wyjęła na moją prośbę z albumu rodzinnego Danusia. Miała w tym czasie osiem lat, moja mama czternaście. Obie zachowały w pamięci bardzo ogólne wspomnienia tych dni. Jednak od lat każdy mój wyjazd z mamą do Sopotu łączy się ze spacerem ulicą Czyżewskiego i sentymentalnym spojrzeniem, a nawet kilkuminutowym postojem przed wybudowanym w 1907 roku domem znajdującym się pod numerem 13. To właśnie w nim, w mieszkaniu należącym do przyjaciółki rodziny, spędzali w Sopocie wakacje moi dziadkowie z córkami. Jeździli też do Ustki, ale to już inna historia.

Ulica Józefa Czyżewskiego, sopockiego wydawcy, działacza polskiego ruchu narodowego, to dawniej Cecilienstrasse. Cecylia Frantzius, od której imienia pochodziła przedwojenna nazwa była pod koniec XIX wieku właścicielką Dworku Sierakowskich, położonego vis-à-vis domu przy ulicy Czyżewskiego 13. To świetna lokalizacja. Mieszka się w cichej, spokojnej, eleganckiej enklawie z historią, a jednocześnie jest się w pobliżu ruchliwego i wakacyjnie gwarnego Dolnego Sopotu, tuż przy „Monciaku”, skąd dojście do plaży nie powinno nikomu zająć dłużej niż kilkanaście minut.

Pisząc o ulicy Czyżewskiego na pierwszym miejscu należy wymienić Dworek Sierakowskich, 
w wielu źródłach opisywany jako najstarszy sopocki zabytek, wpisany na listę Narodowego Instytutu Dziedzictwa, w którym od 1974 roku mieści się siedziba Towarzystwa Przyjaciół Sopotu. Dworek w dzisiejszym parterowym kształcie wybudował w 1795 roku hrabia Kajetan Sierakowski. Przez kilkanaście lat był letnią rezydencją jego rodziny; jako ciekawostkę podaje się, że jednym 
z gości był siedemnastoletni Fryderyk Chopin, przyjaźniący się z Antonim Sierakowskim, synem hrabiego. Ale, co trzeba zaznaczyć historia miejsca zaczęła się już w 1714 roku. Wtedy na planie miasta pojawił się letniskowy dom gdańskiego burmistrza Andreasa Borkmanna, zniszczony w 1734 roku podczas wojny sukcesyjnej.

Sopot odwiedzamy z mamą dość regularnie. Tak więc rok temu, dzień po premierze „Kopciuszka” w Operze Bałtyckiej, przed obowiązkowym obiadem w naszej ulubionej Tawernie Rybitwa położonej na sopockiej plaży (zapowiadałam, że nie będę pisać już tylko o tańcu), znowu spacerowałyśmy ulicą Czyżewskiego. Zwróciła wówczas moją uwagę jeszcze jedna zabytkowa willa. Z internetu dowiedziałam się, że wybudował ją w 1921 roku - na terenie należącym wcześniej do Dworku Sierakowskich - niemiecki przedsiębiorca Berrn Bauer. Obecnie mieści się w niej uroczy pensjonat „Willa Deco”, więc kiedy Opera Bałtycka zaprosiła mnie na grudniową premierę „Don Kichota” od razu wiedziałam, gdzie chciałabym z mamą się zatrzymać. Tym bardziej, że dojazd z Sopotu do Opery Bałtyckiej Szybką Koleją Miejską zajmuje zaledwie kilkanaście minut.


„Głupi mówi co zjadł, a mądry co widział” - śmiała się babcia Sonia. Zimowa pora w Sopocie, bez tłumu turystów, ciepłego piasku na plaży i słonecznego mola, gdzie można spędzać długie godziny, być może również dwie noce w willi, której losy właścicieli nie zostały chyba nigdzie dokładnie spisane, wspomnienia rodzinne, dzięki którym poznałam ulicę Czyżewskiego, wszystko to razem spowodowało, że w niedzielę postanowiłam po raz pierwszy zwiedzić Muzeum Sopotu. Liczyłam wprawdzie na bardziej dociekliwą historię miasta i jego mieszkańców; w tym sensie mogłabym napisać, że muzeum nie spełniło moich oczekiwań, ale pomimo tego rozczarowana nie jestem. Muzeum mieści się tuż obok plaży w zabytkowej willi Claaszena z widokiem na morze, wybudowanej w1903 roku przez Ernsta Augusta Claaszena, zamożnego gdańskiego kupca pochodzenia flamandzkiego. Architektura domu, wystrój wnętrz, losy mieszkańców zostały dobrze udokumentowane. I nawet powstał kilkunastominutowy film, który można obejrzeć nie tylko w muzeum, ale klikając chociażby: tutaj.

Czytaj też:

Czy ja będę pisać tylko o tańcu

Historia nienamalowanego obrazu

„Don Kichot” w Operze Bałtyckiej. Tradycyjny balet, wciąż żywy i atrakcyjny


Zdjęcie rodzinne. Spacery w Sopocie ulicą Czyżewskiego