Data: 24/08/2017, Przekrój
Być może zawarcie małżeństwa nie zawsze było korzystne. Ostatnio na przykład przeczytałam, że kiedy Barbara Bittnerówna, nasza słynna primabalerina, zdecydowała się wyjść za mąż z miłości ( zamiast spokojnie żyć na „ kocią łapę”) natychmiast zainteresowało się nią i jej małżonkiem biuro kwaterunkowe. I tylko dzięki interwencji ówczesnego prezydenta Warszawy para nie musiała opuścić dwupokojowego mieszkania w starej willi i przenieść się do baraku. Na Węgrzech mogły panować podobne zasady. Ale to już tylko moje przypuszczenia.
Pełna treść artykułu na Przekrój Czytaj całość