Data: 25/01/2017, tygodnik Polityka
W jednym z wywiadów powiedział pan: „Chciałbym, żeby przychodziła do nas wyrafinowana publiczność teatralna, która ogląda spektakle Lupy, Warlikowskiego, Jarzyny”. Przychodzi?
Mam taką nadzieję. Z Polskim Baletem Narodowym jest trochę tak jak z Muzeum Narodowym. Mamy różne sale: zarówno ze sztuką tradycyjną, bardziej rozpoznawalną, jak i te ze sztuką nowoczesną, tzw. trudniejszą, spotykającą się niekiedy z dezaprobatą, z niezrozumieniem. Moim zadaniem jest utrzymywanie właściwej równowagi. Dlatego wystawiamy balety takie jak „Śpiąca królewna”, a równocześnie rozbudowujemy repertuar współczesny. Ale weźmy na przykład taki spektakl jak „Casanova w Warszawie”. Z założenia jest dla szerokiej publiczności, a przecież możemy go odbierać na wielu poziomach: czysto estetycznym, ale i historycznym czy psychologicznym...
Pełna treść artykułu na tygodnik Polityka Czytaj całość