Data: 24/11/2016, Blog Joanna Brych
W 1983 roku znalazłem się w Lyonie. Spędziłem tam dwa lata, ale pomimo tego, że byłem tam solistą, nie chciałem spocząć na laurach i postanowiłem wyjechać do mekki tańca, czyli do Holandii. Zostałem przyjęty do Holenderskiego Baletu Narodowego, który stał na jeszcze wyższym poziomie niż Balet Opery w Lyonie (Le Ballet de l’Opera de Lyon). Od nowa budowałem swoją pozycję i zaczynałem niemal od zera. Znaczenie miały też kwestie językowe. Za każdym razem uczyłem się nowego języka, przyzwyczajałem do innego stylu życia i pracy. Dopiero teraz po latach dostrzegam, że to co wcześniej traktowałem jako nowy rozdział życia, było de facto pokonywaniem kolejnych szczebli. Zresztą kiedy wróciłem do Polski towarzyszyło mi podobne uczucie.
Pełna treść artykułu na Blog Joanna Brych Czytaj całość