#WeToo w świecie tańca

Data: 30/03/2020

#WeToo w świecie tańca

Liam Scarlett, jeden z czołowych choreografów w Wielkiej Brytanii, znany również ze współpracy z Polskim Baletem Narodowym, definitywnie pożegnał się ze stanowiskiem choreografa-rezydenta Baletu Królewskiego. Decyzja o jego usunięciu z grona artystów znajdujących się w kręgu Royal Opera House została podyktowana wcześniejszymi zarzutami o nadużycia natury seksualnej, jakich Scarlett miał się dopuszczać wobec swoich uczniów. Skandal owiany jest tajemnicą, niewiele szczegółów ze względu na dobro uczestników postępowania, prowadzonego przez niezależną firmę Linda Harvey Associates, ujrzało światło dzienne. Stwierdzono nawet, że nie ma żadnych do rozpatrzenia spraw o domniemane niewłaściwe kontakty podejrzanego z uczniami The Royal Ballet School. Z jakichś powodów uznano jednak, że kontynuowanie zawodowych relacji nie byłoby właściwe.

Liam Scarlett był związany z the Royal Ballet od 2005 r. Najpierw jako tancerz, a po zakończeniu w 2012 r. kariery scenicznej jako stały choreograf. His status as one of the world’s most coveted choreographers was confirmed when his 2018 production of Swan Lake, the first new production of the ballet classic at the Royal Opera House for 30 years, was met with critical acclaim – można było przeczytać w styczniu na łamach The Guardian, kiedy informacja o śledztwie dotarła za pośrednictwem mediów do opinii publicznej. I jak się okazało artysta został zawieszony w obowiązkach już w sierpniu 2019. Wtedy postawiono mu zarzuty i rozpoczęto dochodzenie o przewinienia dyscyplinarne.

Następstwem zwolnienia jest też odwołanie prób do wcześniej planowanego na scenie w Covent Garden spektaklu „Symphonic Dances”. Także Queensland Ballet w Australii, z którym choreograf współpracował od 2016 r. zrezygnował z wystawienia jego „Niebezpiecznych związków”.

Royal Ballet cuts ties with Liam Scarlett after sexual misconduct claims

Choreographer Liam Scarlett to leave Royal Ballet

#WeToo

W tym kontekście widać, że zapoczątkowane w 2017 r. #WeToo, o którym opowiada emitowany na kanale arte.tv/pl dokument #MeToo w świecie tańca w reżyserii Leny Kupatz i Liny Schienke, nie traci na aktualności.

Akcję zainicjowała belgijska tancerka i historyczka tańca Ilse Ghekiere. Kilka tygodni po wybuchu afery z Harveyem Weinsteinem opublikowała artykuł „#WeToo: O czym mówią tancerze, kiedy mówią o seksizmie”. Tekst był zbiorem ponad osiemdziesięciu anonimowych wypowiedzi tancerek i tancerzy, którzy na własnej skórze doświadczyli przemocy psychicznej i molestowania seksualnego. W ten sposób świat tańca dołączył do ruchu #MeToo. A zespoły taneczne i szkoły baletowe zaczęły krytycznie analizować swoje struktury, wielowiekowe hierarchie, metody pracy i nauczania.

„Najlepsze w tej władzy jest to, że mogę dawać siłę innym. A to, mam nadzieję, wpływa na całą organizację” – mówi w filmie dyrektor artystyczny Scottish Ballet Christopher Hampson, szef zespołu,który intensywnie pracuje nad zreformowaniem systemu i zmianą kultury pracy. Zachęcam do obejrzenia filmu. Nie jest to sensacyjna, epatująca szczegółami, bulwarowa opowieść ani lament pokrzywdzonych, tylko rzetelna analiza problemu. Cofnięcie się do historycznych uwarunkowań, spojrzenie na balet jako sztukę z królewskim rodowodem i ideą władzy absolutnej, do której przez długi czas kobiety nie miały dostępu, zwrócenie uwagi na francuskie „Foyer de la Danse”, nakreśla problem w szerszej perspektywie i ułatwia jego zrozumienie.

Dokument tłumaczy też specyfikę zawodu tancerza, przedstawia taniec jako najbardziej fizyczną formę sztuki, w której ciało jest narzędziem pracy, dotyk jest inaczej traktowany i odbierany, a przez to granice stają się czasami mniej wyczuwalne i łatwiej o ich naruszenie. Dobrze dobrane grono specjalistów definiuje zjawisko przemocy, mówi o współodpowiedzialności szkół i konieczności ich zreformowania, wskazuje na pewne powtarzalne – niezależnie – od branży schematy przemocy, manipulacji, ignorowania doniesień o sprzecznych z dobrymi obyczajami zachowaniach i nadużywaniu władzy.

Liam Scarlett publicznie do postawionych zarzutów nie ustosunkował się. W tym sensie wymowna staje się wypowiedź Dietera Jaenicke, dyrektora Salon Internationale de la Danse, który ostrzega przed pochopnym łamaniem ludzi i ich karier. Niestety enigmatyczne wypowiedzi przedstawicieli Royal Opera House i brak oficjalnego oświadczenia, z jakich ostatecznie powodów zadecydowano o zakończeniu współpracy z choreografem-rezydentem, nie pomagają w walce o przejrzyste i cywilizowane warunki pracy.

Czytaj też:

Bez emocji – recenzja spektaklu: „Nasz Chopin”

Ciemno na scenie – polscy artyści baletowi liczą na emerytalne przywileje

Taniec w lustrze – rzeczywistość w szkołach baletowych