Data: 01/03/2020
Moja znajoma, którą przypadkiem spotkałam w teatrze wyszła po pierwszej części. Spektakl zupełnie nie trafił do jej wyobraźni. Najlepszymi recenzentami będą zapewne stali czytelnicy komiksów, a zwłaszcza ci, którzy w czasach młodości zdobywali spod lady kolorowe zeszyty o kapitanie Milicji Obywatelskiej.
Premiera „Kapitana Żbika i żółtego saturatora” odbyła się wczoraj w Teatrze Syrena w Warszawie. Ja obejrzałam w czwartek spektakl przedpremierowy. I było to moje pierwsze podejście do świata komiksu. Z ciekawością przeczytałam program. Dzięki Mateuszowi Szlachtyczowi poznałam historię „Wejścia Żbika”, zaś z tekstu Marcina Zawady dowiedziałam się, od kiedy komiks istnieje na musicalowej scenie. Tak więc mogę teraz zabłysnąć wiedzą i osoby niewtajemniczone w tę formę sztuki poinformować, że to się stało, zanim w Polsce Ludowej zaczęto wydawać „Kapitana Żbika”. Wstępnie przygotowana udałam się na widownię. Moją uwagę przykuł żółty saturator.
Upalny dzień w centrum Warszawy lat 70. W tle – Dworzec Centralny, Wars, Junior, Sawa, modnie ubrani mieszkańcy stolicy. Komenda MO, wszak „władza dba o ludzi i bezpieczeństwo obywateli” i punkty skupu makulatury. Milutka sprzedawczyni Kasia proponuje przechodniom czystą bądź owocową wodę sodową i zmaga się z realiami peerelowskiego systemu. Agent obcego wywiadu Manfred Steif dokonuje aktu dywersji. Ściga go milicyjny as – kapitan Żbik. W akcję wplecione zostały też inne wątki – bardziej lub mniej egzystencjalne.
Spektakl jest sprawnie wyreżyserowany, świetny w warstwie wizualnej. Najbardziej spodobały mi się scenografia i kostiumy, symbolicznie, kolorowo, dowcipnie, nawiązujące do szarej, trudnej, ale też z sentymentem wspominanej rzeczywistości. Ma dwie obsady – czwartkowa była na dobrym poziomie. Choreografia jest po prostu poprawna – musicalowa, lekko miejscami nawiązująca do komiksu, ale jakiegoś większego wrażenia na mnie nie wywarła. Rozczarowana jestem muzyką i tekstami piosenek. Raczej żaden wielki przebój, przy okazji tego spektaklu, się nie narodził. W czwartek zawiodła reżyseria dźwięku. Teksty piosenek zespołowych były w większości niezrozumiałe. Ale biorę poprawkę na to, że było to przedstawienie przedpremierowe i w sobotę spektakl mógł już być bardziej rozkręcony. Lada moment pojawią się na pewno recenzje.
Tekst, teksty piosenek i reżyseria: Wojciech Kościelniak
Muzyka: Mariusz Obijalski
Scenografia i kostiumy: Anna Chadaj
Choreografia: Ewelina Adamska-Porczyk
Reżyseria dźwięku: Daniel Szyba