Data: 17/11/2022
Wyjazdy na premiery to także miejsca, w których się zatrzymuję i restauracje z regionalnymi daniami. Tekst o tym, choć nie tylko, co poza nowymi choreografiami odkryłam w Poznaniu.
Czy ja będę pisać tylko o tańcu? Chyba nie… Jeszcze w czasie, kiedy publikowałam teksty w blogosferze „Polityki”, zaczęłam wspominać o filmach Netflixa. I wątek ten zamierzam kontynuować. Zachęcam do lektury mojego tekstu z ubiegłego tygodnia „Ogólne prawdy i taktowne kobiety z klasą. Życie i Netflix”. Na podstawie dwóch Netflixowych seriali fabularnych: „Anatomii skandalu” i „Prywatności” oraz dokumentu „Nevenka: przerwać ciszę”, odnoszę się do trwających od kilku lat dyskusji, jakie rozgorzały wraz z rozwojem ruchu #MeToo - dlaczego ofiary wszelkiej maści mobberów i agresorów rzadko dochodzą sprawiedliwości w sądach, jak to się dzieje, że sprawcy pozostają długo albo na zawsze bezkarni, gdzie było otoczenie, które powinno potępiać bezprawne zachowania, a w rzeczywistości bardziej lub mniej świadomie działa na korzyść typów, po których wszystko spływa jak woda po kaczce, włos im z głowy nie spada i czują, że na wszystko mogą sobie pozwolić. „Często myślę sobie, jak to jest wiedzieć, że jak się nie zachowasz, wybaczą ci to i usprawiedliwią” - mówi Kate Woodcroft/ Holly w „Anatomii skandalu”.
Zamierzam także od czasu do czasu komentować tematy „z życia wzięte”. Dlatego muszę dzisiaj napisać, że bardzo mnie ucieszyła wczorajsza wiadomość o wyróżnieniu - przez kapitułę Nagrody Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego - Szymona Jadczaka i Mateusza Ratajczaka za cykl materiałów śledczych dotyczących kontrowersyjnej działalności wiceministra sportu Łukasza Mejzy. Wcześniej, po raz pierwszy w historii konkursu, Szymon Jadczak otrzymał aż trzy nominacje za: reportaż „Piekło u zakonnic. Bicie, wiązanie, zamykanie w klatce. Horror dzieci w DPS pod Krakowem”, tekst „Czesław Michniewicz, Lech Poznań i ustawione mecze w tle. 27 godzin rozmów z szefem piłkarskiej mafii” i właśnie cykl materiałów śledczych dotyczących kontrowersyjnej działalności wiceministra sportu, Łukasza Mejzy. W kontekście tych nominacji możemy chyba z jeszcze większym dystansem traktować wypowiedzi i insynuacje, jakich dopuścił się wobec niego Tomasz Lis.
Będę też pisać o miejscach, które warto zwiedzić, o hotelach, w których się warto zatrzymać,
o restauracjach,
w których możemy dobrze zjeść. Impulsem do tego pomysłu był mój ostatni wyjazd do Poznania na premierę „Stabat Mater”. W sumie całkiem przypadkiem zarezerwowałam pokój w hotelu „Liberté 33”. O moim wyborze zadecydowała lokalizacja w pobliżu poznańskiej Starówki i „Auli Artis”, gdzie odbywała się premiera. Odkryłam elegancką, nieznaną mi dotąd, poznańską ulicę Karola Libelta, na której zachowały się przedwojenne wille i właśnie jedna z nich, stuletnia willa znajdująca się obecnie pod numerem 33, została pieczołowicie odrestaurowana i zaadaptowana na piękny butikowy hotel. Ale to jeszcze nie wszystko. Z historią miejsca wiążą się losy dwóch poznańskich rodzin kupieckich, przedwojennych właścicieli willi, Mieczysława Malinowskiego i Stanisława Bittnera. Zachęcam do przeczytania tekstu o ich losach i obejrzenia zdjęć rodzinnych. Mnie takie historie zawsze interesują.
A co dobrego zjadłam tym razem w Poznaniu? Oprócz obowiązkowego w tym czasie rogala świętomarcińskiego, internet podpowiedział mi restaurację „Hyćka”. Ja zamówiłam zrazy wołowe z szagówkami, moja mama policzki wołowe w sosie pieczeniowym. Oba dania były przepyszne i jest to na pewno jeden z powodów, dla których do Poznania będę wracać, nie tylko w związku z premierami baletowymi. Przy okazji (już kiedyś pisałam, że zawsze się czegoś uczę) sprawdziłam, co to jest Hyćka. Jeśli ktoś nie wie, informację zamieszczam: tutaj.
Czytaj też:
Ogólne prawdy i taktowne kobiety z klasą. Życie i Netflix
Daniela Cardim i Edward Clug. Dwie choreografie „Stabat Mater”